ARCHIWUM
FACEBOOK
Publikacje Inne

Książki o ruchu studenckim

Pragniemy wracać do książek wydanych wcześniej, a także prezentować ukazujące się ostatnio odnoszących się do ruchu studenckiego. Ponieważ najczęściej wydawane są w niewielkich nakładach – to i znane są tylko nielicznym.
Pragniemy wracać do książek wydanych wcześniej, a także prezentować ukazujące się ostatnio odnoszących się do ruchu studenckiego. Ponieważ najczęściej wydawane są w niewielkich nakładach – to i znane są tylko nielicznym. A warto do nich wracać i oceniać ich wartość poznawczą, historyczną wierność prawdzie czy obiektywizm. Każdy z Was może przesłać do Fundacji swoją recenzję, będziemy zamieszczać także recenzje tych samych książek, ale pisanych przez różne osoby – bo każdy może odbierać swoiście i indywidualnie książkę, ważne jest spojrzenie z wielu stron i pozycji.

Konrad Rokicki „Kluby studenckie w Warszawie. 1956-1980”

Pragnę zaprezentować książkę Konrada Rokickiego „Kluby studenckie w Warszawie. 1956-1980” wydaną w 2018 roku przez Instytut Pamięci Narodowej. Bez wątpienia dorobek ruchu studenckiego jest częścią pamięci narodowej. Jednak do zawartości i treści interesującej książki nie pasuje mi drugi człon oficjalnej nazwy  instytucji-wydawcy tj. „Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu”. Nie ma bowiem (na szczęście co oczywiste dla każdego z nas) żadnego związku z treścią książki.
Jako przedstawiciel naukowego środowiska akademickiego zastosuję tę samą metodologię recenzyjną jak dla książek naukowych (przecież wydał ja instytut a autor zapewne jest pracownikiem naukowym). Książka zawiera 127 stron tekstu formatu A4 oraz wykaz używanych w książce skrótów, bibliografię (podzieloną na źródła archiwalne, prasę, wspomnienia, pamiętniki, wywiady, opracowania), a także indeks z ponad 300 osobami (wiele spośród nich to luminarze kultury polskiej). Pragnę na wstępie podkreślić dużą wartość książki właśnie w warstwie bazy źródłowej, niektóre z tych źródeł zobaczyłem po raz pierwszy, inne przypomniałem sobie, (a jeszcze inne cytowane mojego autorstwa wyleciały mi z pamięci).
Instytut Pamięci Narodowej (będę konsekwentnie używał tylko tej pierwszej części nazwy) dysponuje bez wątpienia ułatwionym dostępem do źródeł. Pracownicy IPN to po części pracownicy naukowi, po części prokuratorzy. Wydawane przez nich opracowania i książki powinny być dokładne, wierne historycznej prawdzie i faktom. Już z pobieżnej lektury widać jednak niestaranność autora choćby w przytaczaniu nazwisk osób przywoływanych w książce (np. zamiast Stanisław Speczik jest Stanisław Szpecik, zamiast Ryszard Cetnarski  jest Ryszard Bednarski, zamiast Marian Redwan jest Marek Redwan). W materiałach historycznych (mogących być później źródłowymi), a do tego w komisji mającej uprawnienia prokuratorskie takie pomyłki nie powinny mieć miejsca, bo mogły i mogą kosztować ludzi wiele. Na szczęście w tej książce nikogo się nie oskarża, ale gdyby tak było to strach pomyśleć o konsekwencjach pomyłek…. Nie powinno na pewno ich być w takiej książce. To są tylko te z istotnych jakie w pierwszej kolejności zauważyłem, ale jest ich więcej o czym poniżej.
Wróćmy zatem do zawartości książki – składa się z 5 rozdziałów merytorycznych Wprowadzenie, Działalność polityczna w klubach studenckich, Program kulturalny klubów, Życie towarzyskie, bale, imprezy i sami swoi, Zakończenie. Co bardzo istotne książka jest bogato ilustrowana zdjęciami (44 – jeśli kogoś rozpoznacie prosimy o przesłanie do Fundacji),   reprodukcjami plakatów i materiałów klubowych czy wycinków prasowych (łącznie ponad 60 pozycji).

Wymowa książki jest jednoznaczna – ruch kulturalny w ZSP i SZSP stanowił ważną część życia uczelni, a szerzej kraju. Mimo, iż w książce przywoływane są kluby studenckie Warszawy pracujące pod auspicjami ZMS, ZSMP, ZMW to jednak dokonaniami i ilością kluby zrzeszenia górowały bardzo wyraźnie. Rozdział o działalności politycznej opisuje ferment intelektualny panujący w klubach studenckich Warszawy i wylicza liczne spotkania czy dyskusje w nich organizowane z osobami nie będącymi akolitami ówczesnego systemu. Ta działalność polityczna byłą silnym punktem prac klubów. Jeśli trzeba było zapłacić pewien trybut na rzecz władzy czy partii to odnosił się on na przykład do uczestnictwa przedstawicieli klubów w pochodzie pierwszomajowym, czasem trzeba było taką cenę zapłacić za życzliwość władz rektorskich, dzielnicy czy Warszawy … ale czasy się zmieniają – metody nie, współcześnie także takie daniny ponoszone są tylko wobec innych… W książce są też wspomniane próby ogarnięcia przez partię tych klubów i ich działań, podkreślmy próby nieudane, o czym zgodnie z prawdą pisze autor książki. Z kolei całkowicie nieudane i marginalne jak ustala to autor były próby wejścia SB do klubów. Próby takie kompromitowały SB i dlatego ich zaniechano. Autor stwierdza, że w zbiorach IPN nie ma takich materiałów wytworzonych przez SB lub są bardzo nieliczne.
Autor w książce dokładnie wylicza kluby jakie działały w poszczególnych uczelniach, wydziałach czy domach studenckich. Tutaj lista wydaje się być prawie kompletna, choć nie pozbawiona błędów. Przy okazji omawiania klubu geologów „Pod młotkami” na Wydziale Geologii Uniwersytetu Warszawskiego napisał bowiem, że  klub ten nie prowadził działalności merytorycznej – nie jest to prawdą, zaświadczam to jako uczestnik i organizator takich wydarzeń.
Oczywiście najważniejszymi klubami studenckimi Warszawy były Stodoła, Hybrydy, Riviera-Remont, Medyk, Hades czy Karuzela. Autor przekazuje szereg faktów z działalności klubów studenckich Warszawy bazując na cytowaniu prac źródłowych. Każdy odnajdzie w tych faktach cząstkę własnego życiorysu i doświadczeń. Ja takich cząstek odnajduje bardzo wiele, w końcu byłem kierownikiem Hybryd w 1977 roku i przewodniczącym Komisji Kultury Rady Uczelnianej SZSP na Uniwersytecie Warszawskim.  I w związku z tym dokonuję też istotnego sprostowania i wyjaśnienia informacji zawartej w omawianej książce. Na stronie 54 autor pisze, że „symbolem starań o upolitycznienie ruchu klubowego przy wykorzystaniu SZSP (…) było wręczenie w 1977 roku przez kierownictwo Hybryd (to byłem ja Krzysztof Szamałek – zdanie wtrącone przez KSZ) legitymacji honorowych członków klubu partyjnym decydentom (….) [dla] Edwarda Gierka i Piotra Jaroszewicza (…)”. Autor podaje tę informację za Piotrem Bakalem nie sprawdzając faktów oraz kontekstu, co jest niezbędnym działaniem w publikacji naukowej (wydaje ją instytut). Otóż legitymacje te otrzymali Edward Gierek i Alojzy Karkoszka (wówczas I sekretarz KW PZPR w Warszawie). To sprostowanie faktu.
A kontekst… stało się to podczas oficjalnej wizyty Gierka na Uniwersytecie Warszawskim. Gdy układano program wizyty i starano się (wtedy i obecnie robi się tak samo), aby był merytoryczny i jednocześnie ciekawy – powstał pomysł, by poza spotkaniem z władzami uczelni i Senatem Gierek odwiedził Wydział Geologii (przecież był górnikiem) – tak się stało i było powodem zadowolenia Gierka. Na spotkaniu Senatu po oficjalnych mowach wręczyłem te legitymacje Gierkowi i Karkoszce, gest ten był podziękowaniem dla Alojzego Karkoszki za autentycznie wielką pomoc przy uzyskaniu nowego lokalu dla Hybryd. Bez jego decyzji nigdy by nam ZPR nie oddało restauracji „Maxim” w Warszawie. Ale jak tu dawać wyróżnienie mniej ważnemu, w towarzystwie bardziej ważnego (może najważniejszego) człowieka w kraju. Dlatego by uniknąć konfuzji i złych emocji oraz braku dyplomacji dałem dwie legitymacje. Edward Gierek był autentycznie rozbawiony i zadowolony i stwierdził głośno „lubię choć nie umiem tańczyć, może kiedyś klub odwiedzę…”. Jakże inaczej wygląda ten kontekst od suchej informacji, która stwarza wrażenie, że ni stąd, ni zowąd  dano legitymacje klubowe przywódcom partyjnym. Nota bene to chyba jedyny przypadek aby legitymacje klubu studenckiego otrzymali tak ważni politycy, nie ma powodu do wstydu.
Odchodząc od osobistych doświadczeń i uczestnictwa w opisywanych wydarzeniach pragnę stwierdzić, że na pewno warto tę książkę przeczytać. Lektura pozwoli przypomnieć sobie wiele wydarzeń, a może poznać część spraw po raz pierwszy. Szczególnie zainteresuje czytelnika zapewne rozdział Życie towarzyskie, bale, imprezy i sami swoi –bo przypomni własne chwile „durne i chmurne”. W Zakończeniu  Konrad Rokicki stwierdza „… kluby studenckie w Polsce stanowiły oryginalne zjawisko. (…) W Warszawie Stodoła i Hybrydy – gromadziły młodzież studencką, aktywną, ambitną, ciekawą świata, chcącą wyżywać się artystycznie, poszukującą nowych propozycji kulturalnych.(..) Przede wszystkim przyciągały ludzi niepospolitych. (…) O klubach studenckich ich dawni bywalcy często mówią też jako o ”oazach wolności”. Można w nich było – choćby w formie kabaretu – wyśmiewać się z absurdów życia publicznego.(…) Na oficjalnych spotkaniach z przedstawicielami władzy albo dziennikarzami zadawano nieraz niewygodne pytania (…). I choć trudno powiedzieć o opozycyjnym charakterze tych miejsc czy o opozycyjnym środowisku (…) to jednak kluby studenckie tworzyły atmosferę pozwalającą traktować rzeczywistość realnego socjalizmu z przymrużeniem oka, a może nawet o niej na chwilę zapomnieć (…).   Zachęcam zatem do znalezienia książki albo w zbiorach dużych bibliotek albo w IPN.

Krzysztof Szamałek

 

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.