ARCHIWUM
FACEBOOK
Aktualności

Mój kawałek Krakowa

W Miasteczku Studenckim obok siebie mieszkać mieli przyszły górnik i przyszły lekarz, aktor i matematyk, ekonomista i historyk, muzyk i inżynier. Codzienne spotkania miały być okazją do wymiany poglądów, a zdobywana na wykładach wiedza wzbogacać się miała o doświadczenia sąsiadów. Tekst: Mieczysław Czuma

Krzysztof Jasiński, twórca Teatru STU i animator kultury, został laureatem prestiżowej nagrody miesięcznika „Kraków i Świat”. Kiedy prezydent Jacek Majchrowski wręczał mu Medal „Za mądrość obywatelską”, Jasiński z wysokiej magistrackiej trybuny powiedział, że mądrości obywatelskiej uczył się w Zrzeszeniu Studentów Polskich.


Fotografia udostępniona przy innej okazji (Kraków)

Te słowa rozpaliły we mnie pamięć o tamtych czasach. Poczułem się wywołany do głosu. W tym związku pełniłem przecież funkcje oficerskie. Najpierw było to szefowanie ruchowi kulturalnemu, potem przewodniczenie całemu krakowskiemu studenckiemu środowisku.

Zrzeszenie Studentów Polskich to jakby Oxford i Cambridge razem wzięte. Akademia samorządności, szkoła rozpoznawania ludzi, przyspieszony kurs siłowania się z całą resztą świata. Odnajdywali się tu wszyscy bliscy sobie nieuleczalnie niespokojni. Tacy wciąż usiłujący, zamierzający, pragnący. Towarzystwo tego samego wyznania, sami swoi. ZSP było perfekcyjnie zorganizowanym ruchem samorządowym. Od grup na poszczególnych kierunkach studiów, poprzez rady wydziałowe, uczelniane, okręgowe, po władze naczelne na Ordynackiej w Warszawie. Były obozy naukowe, budowano ośrodki turystyczne, nadzorowano stołówki, służbę zdrowia, współdecydowano o przydziale miejsc w domach akademickich. Studenckie teatry, kabarety, zespoły muzyczne, grupy taneczne, wokalne i wszelkie inne przekraczały żelazną kurtynę i święciły nieustające triumfy na najbardziej prestiżowych światowych festiwalach.

Prawdziwym pomnikiem samorządności miało być Miasteczko Studenckie, którego budowę zainicjowała Rada Okręgowa ZSP. Plany jego powstawania wpisane zostały w podchody do świętowania 600-lecia Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wyzwaniem był chroniczny deficyt miejsc w domach studenckich. Czy akademiki powinna nadal budować oddzielnie każda uczelnia? A może pokusić się o jednolity projekt autorski dla całego zespołu takich kwater i postawić to wszystko na jednym terenie? Koło naukowe studentów socjologii przyjęło założenie, że najsilniejsze związki łączą ze sobą w rodzinie około dziesięć osób. Stworzono więc model architektoniczny umożliwiający tworzenie takich bliskich emocjonalnych powiązań pomiędzy lokatorami tych wznoszonych obok siebie domów. Dwa pokoje 2-osobowe i dwa pokoje 3-osobowe tworzyły wraz z zapleczem (kuchnia, sanitariaty, łazienka) jeden dziesięcioosobowy zespół mieszkalny. Rezydująca tu taka studencka rodzina miała być mocno zróżnicowana. Sąsiadować więc mieli ze sobą przyszły górnik i przyszły lekarz, aktor i matematyk, ekonomista i historyk, muzyk i inżynier. Codzienne spotkania miały być okazją do wymiany poglądów, a zdobywana na wykładach wiedza wzbogacać się miała o doświadczenia sąsiadów. Organy przedstawicielskie całej tej społeczności miały posiadać kompetencje rady dzielnicowej, a stosowna reprezentacja miasteczka zasiadać także miała w radzie miasta.

Tak pomyślane założenia przyoblekał W rzeczywistość nieustępliwy tandem: mój poprzednik w Radzie Okręgowej, socjolog Hieronim Kubiak i szef katedry budownictwa mieszkaniowego w Politechnice Krakowskiej, profesor Tomasz Mańkowski. Idea integracji międzyśrodowiskowej j ćwiczenia z zakresu samorządności załamały się w roku 1968. Organizowane wtedy wiece, pochody, a także inne manifestacje miały na Miasteczku szczególną siłę. Władza uznała, że to miejsce jest wylęgarnią niebezpiecznej anarchii. Upadły zamiary utworzenia dzielnicowej rady studenckiej, niepodzielnym administratorem powstających obiektów została Akademia Górniczo -Hutnicza. Budowa kolejnych akademików ze zmiennym szczęściem postępowała jednak nadal. Wzniesiono ośrodek zdrowia, powstawały stołówki, kluby (wśród nich słynny Zaścianek, gdzie rezydował Marek Grechuta ze swoim zespołem Anawa), Teraz cały ten teren pomiędzy ulicami Reymonta, Piastowską, Czarnowiejską i Miechowską to jedna z wizytówek Krakowa. TO rzeczywiście prawdziwe miasteczko, liczy sobie 12 tysięcy mieszkańców.

Wodzowałem już w Radzie Okręgowej, kiedy kładliśmy kamień węgielny pod jego budowę. Miasteczko Studenckie to mój kawałek Krakowa. Król Kazimierz założonemu przez siebie miastu nadał swoje imię, to teraz sztandarowa i klimatyczna dzielnica. Król Zygmunt Stary ofiarowany Wawelowi dzwon także obdarzył swoim imieniem. Nasza kompania podążyła królewskim tropem. W nazwie stworzonego przez nas osiedla utrwaliliśmy pamięć o sobie.

Mieczysław Czuma — profesor krakauerologii, redaktor niehabilitowany.

Luty 2023, pierwodruk: „Kraków i Świat”

 

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.