ZWS, czyli : Znowu Wielki Sukces!
Ponieważ była koalicja ponosiła wyłącznie porażki to nowej koalicji, nowe media, przypisują wyłącznie same sukcesy. Nie może być inaczej u Nas. Płyniemy z nurtem mainstream’u i byłoby poważnym uchybieniem gdybyśmy nie odnotowali naszego sukcesu w skali co najmniej ogólnopolskiej. Chociaż w obserwując zapędy świecznikowych postaci, we wszelkich mediach, bombardujących nas ich własnymi sukcesami niczym roje Perseid nachodzi ochota dowartościowania własnego ego i porównania Międzywodzia 2024 do wyjścia w przestrzeń kosmiczną. A co! Przyjaciele ze wschodniej rubieży kraju też pokonali te marne 700 km od domu. Też patrzyli w wygwieżdżone niebo na odległości nie mniejsze niż ci co, pewnie z powodu klaustrofobii, wyszli z kapsuły by rozprostować nogi na większej przestrzeni by popatrzyć na nasze grajdołki i poryte połacie plaży wypatrując brakujących pojemników, które można (jeszcze) wymienić na flaszeczkę płynu poprawiającego nastrój.
Nasz ZWS jest NASZ! I nie pozwolimy nikomu nam go odebrać!
Poniżej suma wynikowa z indywidualnych i zbiorowych zdarzeń dokonana poprzez skomplikowane działania matematyczne jakim jest dodawanie w oparciu o pamięć (tu z różnych przyczyn nie byłbym taki pewien) i materiały faktograficzne (raczej fotograficzne).
Było nas dużo! To dzięki Waszemu samozaparciu domki zostały zapełnione do ostatniego łóżka.
Pogoda wrześniowa w niczym nie ustępowała pogodzie w kurortach reklamowanych przez wiodące biura, ganiające turystów za ciężki pieniądze po całym za słońcem i plażą, a nawet je przewyższała!
Przewidziane programowo działania dla ducha i ciała zostały zrealizowane w całości przy niewielkich stratach własnych. Co tam jeden wybity obojczyk czy zdarta sków, że o feldze z oponą nie wspomnę.
Działania zaliczane były na podstawie indeksu Uniwersytetu Trzeciego Wieku Międzywodzie. Wprawdzie dopuszczenie do sesji było warunkowe, ale jak przystało na „kampanię wrześniową” wszyscy zaliczyli semestr. Agnieszka dopuszczała …do sesji… też źle do domków…
jeszcze gorzej, może uczestnictwa. fatalnie. No pobrała opłaty… (chyba dostanę w dziób). Co bym nie napisał to źle. Pomijam dalsze próby. Dla rekompensaty załączam fotkę! Sesja zdjęciowa wypadła nieźle. Panie wypadły oszałamiająco a Panowie godnie. Nowy aparat sprawdził
się, ale żył własnym życiem. Żeby go okiełznać jutro jadą na szkolenie z jego obsługi, bo instrukcja nie dość, że w języku lengłydż to jeszcze 956 stron. Kto to ma pojąć!
Pewne problemy wystąpiły na odcinku rozwiązywania krzyżówki, ale nie jest z nami tak źle, bo rozwiązania 100% miały miejsce. Szczególnie duży czynny żal spowodowało odnalezienie, tylko, 17 z 20 pojemników z talonami na okolicznościową edycję mikstury znanej z poprzednich edycji Międzywodzia, która nie dość, że smaczna to jeszcze jest lekarstwem na Wszelkie Zło.
Reszta to jak zwykle. Apel, gaśnica, bochenek chleba okolicznościowego, tańce, ognisko (dobra karkówka – uznanie dla doprawiającego i grillującego), liczenie gwiazd no i niekończące się Polaków rozmowy.
Możecie mi wierzyć lub nie, ale bardzo się cieszę, że się spotkaliśmy. Jestem pewien, że Komitet Organizacyjny z 2 x 50% Komendantami na czele podzielają moją radość. Musiało być fajnie, jako że mamy poważną (ale nie z charakteru) kandydatkę na 100% Komendantkę na
przyszły rok 2025 w tym samym miejscu (termin klepnięty) – Ulę! Aktywność Pań jest trochę niepokojąca! Zaraz mi się przypomina serial radiowy w Trójce Matriarchat Marcina Wolskiego. Ale przecież Panowie przepuszczają Panie pierwsze przy pokonywaniu drzwi i nie zawsze z powodu, że nie chce im się szarpać z ciężkimi drzwiami. Ona już liczy na Wasz gremialny przyjazd no i pewną dyscyplinę w deklaracjach przybycia tak by można było „wyrwać” z gardła Dominika stosowną ilość domków. Deklaracje i zapisy od poniedziałku. Ja, że swej strony, ogłaszam konkurs na tematykę zdjęć. Propozycje anturażu proszę nadsyłać na pocztę ptakandrzej50@gmail.com w nieprzekraczalnym terminie do końca marca przyszłego roku. Wybrana propozycja będzie zrealizowana i uhonorowana.
I zgodnie z przesłaniem tegorocznym „ale to już było” to też już było. 🙁
P.S.
W różnych miejscach załączam link do zdjęć. Już są zdjęcia z sesji portretowej a sukcesywnie będę dokładał kolejne z tego roku a dalej z lat ubiegłych cofając się do roku 2004, kiedy to „napadło” mnie coś co wymusiło dokumentowanie naszych spotkań. Z ostatnim dniem września kończy mi się kontrakt z dotychczasowym pracodawcą i kończąc 24 września 74 lata zacznę oddawać się innym absorbującym zajęciom, czyli dokumentowaniu upływającego czasu uchwyconego na fotografii. Na zdjęciu z córką Magdą.
Andrzej Ptak