ZSP w moim doświadczeniu życiowym
Do Zrzeszenia Studentów Polskich (ZSP) wstąpiłem zaraz po przyjęciu w 1968 r. na studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika (UMK Toruń). Z początku mój udział ograniczał się do organizowanych pod egidą Komisji Turystyki pieszych rajdów w klubie “Temidka”. W miarę jednak pogłębiania wiedzy i peregrynacji przez różne dyscypliny prawa zacząłem aktywniej uczestniczyć w pracach wydziałowej rady ZSP, z początku interesując się “sprawami zagranicznymi”, a w końcu zostając (chyba w 1970 r.) Przewodniczącym Rady Wydziałowej ZSP. W rok później rozpoczęły się przygotowania do 500. rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika, zaś w Radzie Naczelnej ZSP, kierowanej przez Stanisława Cioska, powstał pomysł zorganizowania wśród uczelni uniwersyteckich trzyetapowego turnieju uniwersyteckiego “Teleuniwersjada”, połączonego z turniejem wiedzy politycznej “Politykus”, pokazywanego przez Telewizję Polską (TVP). Na samym początku 1971 r. Jan Stachowski, który był wówczas Przewodniczącym Rady Uczelnianej ZSP, zorganizował kwalifikacje, w wyniku których zwrócił się do Wojciecha Burkiewicza, Mariana Kunikowskiego i do mnie (wszyscy byliśmy studentami tego samego Wydziału Prawa) z propozycją uczestnictwa w tym trzyetapowym telewizyjnym turnieju, zaplanowanym na wczesną wiosnę.
Wraz ze Stanisławem Gładyszewskim (też z Wydziału Prawa) – naszym “trenerem” – przystąpiliśmy w Bibliotece UMK do głębokiego przeglądu krajowych i zagranicznych doniesień prasowych. Każdy z nas czytał “swoją” prasę, a na końcu każdej sesji w bibliotece zadawaliśmy sobie pytania o poszczególne wydarzenia w Polsce i na świecie. Ta metoda wzajemnej weryfikacji informacji prasowych pozwoliła nam na bardzo szeroki oraz w miarę pełny i pewny przegląd, tego co miało miejsce w kraju i za granicą. To chyba dzięki temu “patentowi” przeszliśmy trzy etapy kwalifikacyjne, w rezultacie czego UMK zdobył w maju 1971 r. pierwsze miejsce w tym ogólnopolskim konkursie uniwersytetów.
Przygotowania na UMK poszły pełną parą. Studenckie “brygady” odwiedzały zakłady pracy i urzędy (m.in. archiwa sądowe i wydziałowe) celem gromadzenia makulatury; wciągnięto do akcji mieszkańców — m.in. specjalnie sprowadzoną z Ciechocinka (zatłoczoną drogą krajową Nr 15) konną dorożką studenci objeżdżali śródmiejskie uliczki, zbierając fundusze. Członkowie Klubu Morskiego pobierali “myto” od przepływających statków. Studenckie Studio Radiowe, prowadzone przez Aleksandra Wolszczana, ogłaszało koncerty życzeń.
W Toruniu łącznie zebrano 55 ton złomu (nie doszło do skutku projekt zdobycia na złom starej lokomotywy…) i 39 ton makulatury o łącznej wartości ponad 90.000 zł. To był gwóźdź do trumny konkurentów… W międzyczasie jeszcze „przyaresztowano” w Toruniu ich szpiegów, którzy robili zdjęcia osiedlach i usiłowali dostać się na próby wykonawców; mieli nawet przekazać teleksem opis swoich poczynań, ale studencki kontrwywiad na UMK nie dopuścił do wrogich działań.
Nasza zaś trójka z wiedzą ostrą jak brzytwa, refleksem i tempem szybszym niż jazda drogą krajową Nr 15 Toruń – Ciechocinek – Łódź (miejscem turnieju) oraz poczuciem humoru godnym kabaretu, rozbijała bank – i to nie tylko z punktami. Z każdą odpowiedzią zdobywaliśmy serca jury i publiczności. „Nie wiemy, co jedzą ci studenci na stołówce, ale ewidentnie działa” – zażartowała Stanisława Ryster, która prowadziła “Teleuniwersjadę”.
Widownię w łódzkim studio TVP i przed ekranami telewizorów zaskoczył występ studenckiej grupy artystycznej z UMK. W niej znalazł się Mikołaj Kopernik w osobie aktora Andrzeja Kopiczyńskiego, grającego go w filmie reżyserii Czesława Petelskiego, aktora dobrze znanego z późniejszego serialu telewizyjnego “Czterdziestolatek”. To była zasługa Wiesława Króla, szefa Wydziału Kultury RU ZSP, ale też Romana Czyżniewskiego, Witolda Podedwornego, Stanisława Grześka i Andrzeja Wadowskiego. Sporo więcej na ten temat zawierają informacje prasowe i zdjęcia.
Po zwycięstwie w drodze powrotnej z Łodzi do Torunia spotkaliśmy się przy herbatce ze Stanisławem Cioskiem, Przewodniczącym Rady Naczelnej ZSP. To było wielkie wyróżnienie!
Radość w całym Toruniu była wielka! Toruń triumfuje! Zaraz po powrocie do Torunia późnym wieczorem, przeszliśmy pod pomnik Mikołaja Kopernika. Tam powitał nas Rektor UMK prof. Witold Łukaszewicz. Powiedział: “Pod sztandarem Kopernika zwyciężyli przeciwnika”! Wkrótce po powitaniu odbyła się na placu między akademikami wielka impreza studencka, na której zaśpiewał akurat koncertujący w Toruniu Jarema Stępowski. W radosnym uniesieniu koledzy z Wydziału przynieśli go na swoich ramionach z odległego nieco hotelu “Kosmos” (taksówki nie było na wyciągnięcie ręki). Stępowski zaśpiewał dla uczestników imprezy.
Nasza toruńska ekipa udowodniła wszystkim, że działalność ZSP to wspaniałe doświadczenie, czasami zaś także niebywała atrakcja, a nauka nie musi być nudna. Zwycięstwo w “Teleuniwersjadzie “to nie tylko puchar i nagroda pieniężna dla RU ZSP, ale też była to sława, prestiż i powód do dumy dla całej uczelni. Nasz sukces był równie ekscytujący jak obecnie finał Ligi Mistrzów (tylko bez spalonych). Nie kryliśmy dumy. Zmobilizowaliśmy się i wygraliśmy.
Na fali tego zainteresowania naszymi postępami w “Teleuniwersjadzie” otrzymałem propozycję kandydowania na Przewodniczącego Rady Uczelnianej ZSP. Pamiętam jak dziś aulę w Dworze Artusa na toruńskim Starym Rynku, gdzie 17 kwietnia 1971 r. miała miejsca konferencja sprawozdawczo-wyborcza. Nie pamiętam jednak wiele z haseł wyborczych, poza jednym: Otóż sformułowałem wniosek do Rektora o otwarcie akademików koedukacyjnych. Być może dlatego zdecydowaną większością głosów zostałem wybrany na Przewodniczącego Rady Uczelnianej ZSP UMK w Toruniu?
Nie byłem nim zbyt długo, bo do objęcia tej zaszczytnej funkcji spieszyli się inni koledzy. Toteż w styczniu 1972 r. zostałem z tej funkcji odwołany. Przyszło mi to w sukurs, bo mogłem przystąpić do pisania pracy magisterskiej. Jej tematem był status prawny Morza Bałtyckiego, co dla mnie – jako Gdańszczanina – było naturalnym wyborem tematu. Promotorem pracy był prof. Janusz Symonides w tamtym czasie (tj. Teleuniwersjady) także v-Rektor UMK. Pracę magisterską i egzamin oceniono z wynikiem “bardzo dobry”, zaś jako stypendysta naukowy mogłem oczekiwać “niebieskiego” dyplomu ukończenia studiów. Niestety, znowu ubiegli mnie inni koledzy.
Te dwa “potknięcia” stanowiły dla mnie nauczkę. Po pierwsze, od tego czasu wiedziałem, że nie należy ulegać złym doświadczeniom, ale raczej obracać je w pozytywy, wg. zasady “obróć niekorzyść w korzyść”. Skorzystałem więc z tej zasady, jeszcze bardziej kierując swoje zainteresowania na sprawy międzynarodowe. Przyszło mi to o tyle łatwiej, że jako studencki aktywista ZSP zapisałem się w Toruniu do Stowarzyszenia Przyjaciół ONZ, któremu prezesował Leszek Witkowski, a centralnie Wojciech Sadurski. Od Leszka otrzymałem legitymację nr. 2 (nr 1 przypadł Joli Łopusiewicz, studentce Wydziału Prawa, mojej żonie od ponad 50 lat).
Po drugie, nauczyłem się myśleć samokrytycznie i samodzielnie. Miała na to wpływ nasza walka o zachowanie autonomii ZSP, wówczas u progu zjednoczenia z innymi organizacjami studenckimi (ZMS, ZMW) o mniejszej politycznej autonomii i atrakcyjności wśród studentów.
Po trzecie, umiesz liczyć? Licz na siebie! Nie poddawaj się! Myśl pozytywnie. Miej swoje marzenia i to w każdym wieku!
Po czwarte, przez ten cały czas i pryzmat, a zwłaszcza teraz – w obliczu zagrożenia Trzecią Wojną Światową – powtarzam sobie i w otoczeniu, że Polska ma olbrzymią szansę pokazania w Europie od Lizbony do Władywostoku, od San Francisco do Nowego Jorku (gdzie znajduje się główna siedziba ONZ, dla której pracowałem przez 30 lat)1, że wszyscy mieszkający na zachodniej i wschodniej półkuli mają szanse na dobrobyt, pokój i sprawiedliwość, o ile obrócimy obecnie niekorzystny rozwój wypadków na korzystny dla wszystkich.
Takie mam marzenie. Na to liczę. Łączmy się!
Trzymajmy sztandar i wierzmy w Kartę Narodów Zjednoczonych! Amen!
Sławomir Redo
Przewodniczący Rady Uczelnianej ZSP UMK, 1971-1972
____________________________________________________________________
- PS. Wtedy współtworzyłem Konwencję ONZ w sprawie Międzynarodowej Przestępczości Zorganizowanej, której oficjalny impuls dla jej powstania dał w 1996 r. Aleksander Kwaśniewski, wówczas Prezydent R.P. Z jej pierwszym projektem przyleciał do Nowego Jorku i zgłosił go na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Jako niegdysiejszy członek ZSP miałem olbrzymią satysfakcję, że wśród jego wielu pokoleń trwa więź ideowa dla postępu na świecie dla praworządności. Byłem dumny z naszego kraju, który przełamał panującą wówczas niechęć do globalnie skutecznego przeciwdziałania temu oczywistemu teraz światowemu problemowi.